CO W PRASIE O PROGRAMACH EDUKACJI EUROPEJSKIEJ W ZAKRESIE "SIUSIAKÓW" ITP. CZYLI EDUKACJA SEKSUALNA EU.

Ryćkajcie się dalej!

br. Damian Wojciechowski SJ
 

Poświęciłem trochę czasu, aby wyciągnąć dla czytelników najsmakowitsze rodzynki z "ciasta" które przygotowało Biuro Regionalne Światowej Organizacji Zdrowia dla Europy i Federalne Biuro ONZ ds. Edukacji Zdrowotnej.

 

Ciasteczko nazywa się "Standardy edukacji seksualnej w Europie" i jest zaleceniem czego dzieci powinny się uczyć na temat seksu w różnych grupach wiekowych:

 

Wiek 0-4 lat: Radość i przyjemność z dotykania własnego ciała, masturbacja;  Świadomość, że związki są różnorodne; Różne koncepcje rodziny;

 

Wiek 4-6 lat: Związki osób tej samej płci;Szacunek dla różnych norm związanych z seksualnością, Zadowolenie i przyjemność z dotykania własnego ciała (masturbacja/autostymulacja).

 

Wiek 6-9 lat:  Zmiany dotyczące ciała, miesiączkowanie, ejakulacja; Wybory dotyczące rodzicielstwa i ciąży; Mity dotyczące prokreacji;Rożne metody antykoncepcji; Akceptacja różnorodności.

 

Wiek 9-12 lat: Skuteczne stosowanie prezerwatyw i środków antykoncepcyjnych; Przyjemność, masturbacja, orgazm; Różnice między tożsamością płciową i płcią biologiczną; miłość wobec osób tej samej płci; Akceptacja różnych opinii, poglądów i zachowań w odniesieniu do seksualności.

 

Wiek 12-15 lat: Podejmowanie świadomego wyboru co do metody antykoncepcji i jej skuteczne stosowanie; Tożsamość płciowa i orientacja seksualna, w tym "coming out"/homoseksualizm; Ciąża (także w związkach między osobami tej samej płci);Umiejętność negocjowania i komunikowania się w celu uprawiania bezpiecznego i przyjemnego seksu.

 

Wiek 15 lat: Krytyczne podejście do norm kulturowych/religijnych w odniesieniu do ciąży, rodzicielstwa itp.; Akceptacja rożnych orientacji seksualnych i tożsamości; Zmiana możliwych negatywnych odczuć, odrazy i nienawiści wobec homoseksualizmu na akceptację różnic seksualnych; Dokonanie "coming out’u" (czyli ujawniania wobec innych uczuć homoseksualnych lub biseksualnych); Struktura rodziny i zmiany, małżeństwa

z przymusu, homoseksualizm/ biseksualizm/aseksualność, samotne rodzicielstwo.

 

Cały akcent położony jest na promocję różnego rodzaju zboczeń, prawie nic nie mówi się o normalnej rodzinie i miłości. Nic o niebezpieczeństwach związanych z perwersją seksualną, z wolnym seksem, nic o szkodliwości antykoncepcji, nic o zaletach wstrzemięźliwości seksualnej. Seks sprowadzony jest do używania drugiego człowieka w celu uzyskania maksimum przyjemności przy minimalnych stratach.  Nawet jeśli proponuje się pozytywną wiedzę to jednak adresowana ona jest dla  tak małych dzieci, że napawa to przerażeniem jaki to może mieć wpływ na ich psychikę. Niedawno znajoma opowiadała mi jak jej 12 letnia córka wróciła cała w łzach ze szkoły i powiedziała, że nigdy więcej do niej nie pójdzie. Okazało się, że seksedukatorka na występach gościnnych uczyła dzieci, jak zakładać prezerwatywę na sztucznego penisa. 

 

I jeszcze kilka kwiatów ze wstępu do tych standardów:

 

"Te nowoczesne metody przyczyniły się do pojawienia się całkowicie nowych możliwości oddzielenia współżycia seksualnego od prokreacji…" - Czytałem ostatnio w jednym angielskim czasopiśmie (bynajmniej nie chrześcijańskim!) o dramatycznych dane o seksualizacji dzieci. O 10-12 letnich dziewczynkach przesyłających swoje "gołe" zdjęcia kolegom z klasy, którzy organizowali na ich podstawie pornograficzne konkursy. Zresztą co szukać daleko, niedawno znajomy nauczyciel opowiadał mi o powtarzających się aferach w jego gimnazjum z uczennicami, zamieszczającymi na facebooku rzeczy, które niejeden dorosły człowiek wstydziłby się czytać. Zadziwiające jest to, że wydawałoby się inteligentni ludzie w ONZ, Komisjach Europejskich i ministerstwach nie widzą związku promowanych i wprowadzanych przez siebie programów edukacji seksualnej z rosnącą deprawacją dzieci i młodzieży.  "Kolejność rozwoju seksualnego młodych ludzi przebiega następująco: całowanie się, dotykanie i pieszczenie przez ubrania, pieszczoty nago, stosunki seksualne (osoby heteroseksualne) i w końcu seks oralny i czasami analny." - jak widzimy stosunki oralne i analne to szczyt rozwoju ludzkości!

 

"W wielu krajach Środkowej i Wschodniej Europy rozwój edukacji seksualnej uległ spowolnieniu spowodowanemu konserwatyzmem pojawiającym się w rożnych sferach życia publicznego, w tym politycznego, kulturalnego i religijnego." - Wyobrażam sobie przerażenie wielu pań w naszym Ministerstwie Edukacji, które latem wybierają się na wakacje do Hiszpanii lub Włoch i tam wszyscy je będą wytykali palcami jako przedstawicielki ciemnogrodu, w którym wciąż jeszcze 3-latków nie uczy się masturbacji. Co za wstyd! Nasze biedne urzędniczki będą się musiały kryć ze swoją polskością, chyba że zdążą do urlopu stworzyć nową podstawę programową dla przedszkoli.

 

"W większości były to działania w zakresie "przygotowania do małżeństwa i życia w rodzinie", które zaprzeczały faktowi, że młodzi ludzie stopniowo coraz bardziej interesują się związkami partnerskimi, a w szczególności temu, iż mogliby oni być aktywni seksualnie przed zawarciem związku małżeńskiego…" - Przypomina mi się w związku z tymi wszystkimi złotymi myślami anegdota z mojej młodości. W tamtych czasach było tylko jedna czasopismo dla młodzieży: "Świat młodych" z "niebieską kolumną", gdzie mądre panie z redakcji pisały do siebie listy,  a potem same na nie odpowiadały. I oto jeden z takich listów: "Droga redakcjo, mam 14 lat, Czarek 15, znamy się od dwóch tygodni. Rodzice nie pozwalają nam się ryćkać. Co robić!? Zrozpaczona Ania. Odpowiedź redakcji: Co prawda nie wiemy co znaczy "ryćkać się", ale ryćkajcie się dalej." I do tego "ryćkajcie się dalej" sprowadza się tak naprawdę cała zawartość tych zaleceń wyprodukowanych przez szacowne organizacje. Ale jakie w ogóle ONZ i WHO ma prawo, żeby cudze dzieci uczyć ryćkania się? Mogę sobie wyobrazić, że ktoś miał trudne dzieciństwo i stres zaowocował uzależnieniem od masturbacji, ale to przecież nie jest powód, żeby taki człowiek chodził do sąsiadów i uczył tego ich 4 letniego synka!  

 

Bolszewicy po rewolucji wymyślili "taktykę salami" w walce ze swoimi przeciwnikami (np. Kościołem)  - jeśli nie można od razu złapać całą kiełbasę, to trzeba ją odcinać cienkimi plasterkami. Te "standardy seksulane" to tylko początek, pierwsze nieśmiałe kroczki w kierunku seksualnego jasnogrodu. Pamiętajmy, że na początku programy edukacji seksualnej dla dzieci np. w Niemczech były o wiele bardziej stonowane, a co teraz?

 

W niemieckich przedszkolach dzieci muszą bawić się w "doktora". Bada się specjalnie przygotowane lalki z narządami płciowymi, ale i pokazuje się na własnym ciele, gdzie, co i jak działa. […]Maluchy uczą się anatomii narządów płciowych oraz jak ich używać niekoniecznie do prokreacji, a do zaspokojenia swoich seksualnych potrzeb. Ministerstwo ostatnio wydało książeczkę "ABC małego ciała. Leksykon dla dziewczynek i chłopców". I cytat - z góry przepraszam, jeśli przekracza granice przyzwoitości - "dotykanie jąder może być rozkoszne i piękne", "Łechtaczka znajduje się z przodu pomiędzy małymi wargami sromowymi. Dotykanie łechtaczki może dostarczyć wiele rozkoszy" albo "Prezerwatywy można kupić w różnych kolorach, rozmiarach i gustach smakowych. Dzięki nim można zapobiegać ciąży, uniknąć zarażenia się chorobami". Do tego mamy obrazek penisa w czasie wzwodu. I ostatni cytat: "Bycie lesbijką jest dla niektórych ludzi niezwyczajne, ale to jest zupełnie normalne. Tak jak można mieć ochotę na czekoladę, tak samo kobiety i mężczyźni mogą mieć ochotę na seks z samym sobą. Zabawa w lesbijki jest normą w niemieckim przedszkolu… Nie we wszystkich przedszkolach jest to stosowane, ale taki jest trend: rozstawia się dzieci po kątach i każe przytulać oraz uczy masturbacji.

 

I co najważniejsze rodzice nie mogą zwolnić swoich pociech z tych zajęć w przedszkolu. Za to są karani grzywną lub nawet zamykani w areszcie. Pewien Hiszpan, kiedy mu dzieci po raz kolejny po takich zajęciach przyszły do domu rozhisteryzowane, spakował swoje rzeczy i przyjechał do Polski. Ale jeśli będziemy jak zwykle pasywni według zasady "komuna w szkole swoje, a my w domu swoje", to już niedługo nie będziemy mogli przed deprawacją obronić własnych dzieci. Jeśli nam na nich nie zależy, to zróbmy chociaż cos dla tego Hiszpana - bo gdzie on ma dalej z Polski uciekać? Na Czukotkę?

Kommentar schreiben

Kommentare: 0