Witajcie!

Mam na imię Iwona i cieszę się przeogromnie, że mogę wam na łamach tej strony przedstawić „polonijne“ oraz "frankfurckie" Matki w Modlitwie z Frankfurtu nad Menem. 

 

Wspólnota ta powstała w Anglii, w 1995 roku pod nazwą Mothers Prayers. 

Celem jej było niesienie pomocy matkom oraz wszystkim kobietom pragnącym modlić się wspólnie przede wszystkim za dzieci.

Wspólnota znana jest z wielu cudownych odpowiedzi na modlitewne prośby, takich jak cudowne uzdrowienia z nałogu narkomanii, alkoholizmu, i innych nałogów, uzdrowienia z nieuleczalnych chorób, powrotów do domu, uzdrowień relacji rodzinnych, pogodzenia dzieci z rodzicami itp.

 

*)"Frankfurtska" lub po polsku Frankfurcka historia

   

We Frankfurcie spotykamy się od maja 2012. W maju 2013 będziemy obchodzić naszą pierwszą rocznicę i na dzień dzisiejszy nie wyobrażamy już sobie naszego życia bez naszych spotkań wspólnotowych.

 

Na początku byłyśmy bardzo sceptyczne, czy podołamy - raz w tygodniu, w miarę w stałych godzinach, z malutkimi dziećmi, pomimo pracy na zmiany i wielu codziennych  kobieco-rodzinnych obowiązków - spotykać się regularnie na modlitwie.

Do tego, niektóre z nas były przekonane, że codzienna modlitwa za swoje dzieci jest całkowicie wystarczająca, a te modlitwy matek to tylko dodatkowy zbyteczny balast.

 

Z uśmiechem na twarzy, wspominam dziś, jak przed rokiem, powiedziałam mojej słowackiej koleżance Katarzynie, która modliła się wtedy już od dłuższego czasu w swojej słowackiej grupie i która mi proponowała, abym rozpowszechniała modlitwy matek w polskim kościele:

„ Wiesz Kasiu, fajne są te modlitwy matek, ale to chyba lekka przesada z tymi spotkaniami raz w tygodniu w sprawie dzieci? U nas to nie wypali!“

W duchu myślałam: „No przecież takim „odnowowym“, modlącym się ludziom, jakieś dodatkowe modlitwy za dzieci, nie wniosą nic nowego w życie. Są zbędne, więc co z tym fantem zrobić?“.

 

Z grzeczności wzięłam więc od niej, specjalnie na takie spotkania, przygotowaną książeczkę, potem książkę - świadectwo założycielki ruchu pani Weroniki Williams, lecz - szczerze mówiąc - nie zamierzałam, na poważnie, nic w tym kierunku robić. 

Również tylko z grzeczności pojechałam z Kasią, do jednej z moich koleżanek aby się próbnie pomodlić. 

Wybierając koleżankę, wybrałam jedną z najbardziej ugodowych tzn. taką która nam nie odmówiła i w ten sposób wg. reguły „wilk syty i owca cała“, nie uraziłyśmy Kasi lecz uhonorowałyśmy jej zaangażowanie w rozpowszechnianiu „matczynych modlitw za dzieci“.

 

W ten sposób, z tego pierwszego „niechcianego“, zrodziły się owocne, następne, co tygodniowe i z wielka radością oczekiwane spotkania frankfurckie z tą oto stroną.

 

*) Frankfurtska po Słowacku = jest ona Frankfurcką!

 

 

1 Kommentare